„W świecie poezji nie ma miejsca dla artystów, a w świecie sztuki nie ma miejsca dla poetów” – tak twierdzi chilijska artystka Cecilia Vicuña i niestety, chyba ma rację. Jakie to smutne, że świat nie jest gotowy na szersze spojrzenie i zobaczenie w ludziach ich złożoności. Wtłacza się nas co chwilę w ramki i schematy, a kiedy nie pasujemy – wyrzuca na margines lub wręcz do kosza. A przecież każdy z nas na pytanie: kim jesteś? – mógłby wymienić co najmniej kilka określeń i ról, jakie pełni w życiu.
Ale wróćmy do Cecilii. Dowiedziałam się o jej istnieniu za sprawą trailera reklamującego wystawę w galerii Tate Modern w Londynie. W ogromnej przestrzeni wystawienniczej z sufitu zwisały biało-beżowe sznury i tkaniny zawiązane w supły i supełki, poruszające się lekko w otoczeniu dźwięków i muzyki płynącej jakby z wnętrza Ziemi. Zachwyciło mnie to zjawisko nie dlatego, że jest piękne w oczywisty sposób, ale dlatego, że noszę w głowie wizję na asamblaż lub kolaż, gdzie głównym materiałem jest juta – brązowa tkanina o wyraźnym splocie nitek, niczym niebarwiona, zgrzebna i surowa. Przypomina mi zapach późnego lata na wsi, żniwa i worki, w których mój dziadek przechowywał zboże oraz palarnie kawy z ich niesamowitym aromatem, do których przypływają ziarna w worach z dalekich kontynentów. Chciałam doświadczyć sztuki artystki, która użyła do wytworzenia swojego dzieła podobnych materiałów, jakie i do mnie się dobijają. Ale by zrozumieć instalację Cecilii Vicuñy , musiałam najpierw dowiedzieć się kim jest, skąd pochodzi, co wpłynęło na jej obraz świata i jakie wydarzenia spowodowały, że kreuje właśnie to, co możemy oglądać.
Urodzona w Chile poetka i artystka tworzy od pół wieku – i przez cały ten czas skupia się na kilku głównych tematach: spowodowanym przez człowieka kryzysie środowiskowym, wymieraniu gatunków i prawach człowieka. Jej prace dokumentują głęboki związek między ziemią, ciałem i ludzkim doświadczeniem. Na jej twórczość, w mojej opinii, miało wpływ miejsce, z którego pochodzi oraz kilka wydarzeń, których była świadkiem lub pośrednim uczestnikiem. Nad świętą chilijską rzeką Aconcagua, niedaleko miejsca urodzenia artystki, została wybudowana rafineria ropy naftowej, która zabiła życie w wodzie. Kiedy natomiast studiowała w szkole artystycznej w Londynie, w jej ojczyźnie miał miejsce zamach stanu. Po przejęciu władzy przez generała Pinocheta Cecilia nie mogła wrócić do kraju i utknęła na obczyźnie. Podczas wygnania w Londynie Vicuña w dużej mierze skupiła się na aktywizmie politycznym, biorąc udział w pokojowych protestach przeciwko faszyzmowi i łamaniu praw człowieka w Chile i innych krajach. Tkaniny i tworzenie z nich przestrzeni to jakby naturalne środowisko kobiece. A supełki na sznurkach to pradawny sposób zapisywania informacji i wiadomości przez ludność ze środkowych Andów, który w znacznie przekształcony sposób przetrwał aż do dnia dzisiejszego.
Do stworzenia swojego dzieła w Hali Turbin w Tate Modern zapraszani są uznani artyści z całego świata. To ogromna przestrzeń wymagająca od twórcy niebagatelnej wyobraźni. Chilijska artystka przyjęła propozycję brytyjskiej komisji sztuki współczesnej do wypełnienia tej strefy w Tate po zdobyciu Złotego Lwa na biennale w Wenecji i dużej wystawie w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Na jej decyzję miał wpływ fakt, że galeria sztuki współczesnej Tate leży w Londynie tuż nad Tamizą. Cecilia zawsze lubiła tę rzekę, a jej wystawy są zintegrowane z krajobrazem lub galerią, w której się pojawiają. Często, podczas pobytu w Londynie schodziła nad samą wodę, by dotknąć natury. Utożsamiała się też z lokalną społecznością z Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza z kobietami. Zaangażowała więc w swoje dzieło i rzekę, i kobiety, które zbierały na jej brzegach przedmioty wyrzucone przez wodę. Uważa, że wszystkie elementy zwierzęce i roślinne, takie jak włókna, nici, materiały, są teraz zagrożone przez katastrofę klimatyczną, która już się rozwija. Wobec tego każda mała gałązka jest cenna.
I tak mamy Brain Forest Quipu – dwie rzeźby zwisające z sufitu na wysokości 27 metrów. Są splecione ze sobą przy użyciu szeregu materiałów organicznych, w tym znalezionych przedmiotów, nieprzędzonej wełny, włókien roślinnych, liny i tektury, aby przywołać wygląd wyblakłych drzew i upiornych form. Sam widok dzieła przypomina trochę obraz połączeń neuronalnych w mózgu i symbolizuje naszą świadomość.
Czy wizyta w Tate Modern i chłonięcie artyzmu Cecilii Vicuñy pomoże mi w znalezieniu formy dla juty w tworzonym właśnie asamblażu? Nie wiem, czas pokaże.
Cecilia Vicuña ma 74 lata. Napisała i opublikowała 22 książki, w których przedstawiła swoje instalacje wizualne oraz poezję. Maluje obrazy, tworzy rzeźbiarskie interwencje, pisze eseje. Najbardziej jest znana dzięki swoim pracom z surową wełną i innymi włóknami, barwionymi na szkarłat i zawieszonymi lub udrapowanymi na wysokości. Mają kojarzyć się z krwią i odnosić się do rdzennych systemów pisma stłumionych przez hiszpańskie siły kolonizacyjne. Jej wystawy są zintegrowane z krajobrazem lub galerią, w której się pojawiają.