Rok 2022 upłynął na powrocie do intensywności życia po dwuletnim zamknięciu, na kontynuacji pisania i wydawania książek oraz na uczeniu się nowych rzeczy w obszarach dla mnie do tej pory zupełnie nieznanych. Wszystkie te wydarzenia zebrałam w jedną listę, która pokazuje, jak wiele się wydarzyło w minionym roku.
- Wzięłam udział w trzymiesięcznym mastermind pod okiem specjalistek od promowania i wydawania książek. To była dość wyczerpująca mentalnie praca, przede wszystkim nad zmianą myślenia i nad własnymi przekonaniami. Włożony wysiłek już zaowocował. Nauczyłam się posługiwania nowymi narzędziami w świecie on-line, umiem spojrzeć krytycznie i bez emocji na własną działalność, ale też pozbyłam się kilku złudzeń. Jeden ze sposobów promocji książek, który zajął mi najwięcej czasu i kosztów, przyniósł największe rozczarowanie. Przeglądając notatki z kursu, odkryłam, że nie wszystko jeszcze wdrożyłam. Wyciągnęłam wnioski i idę dalej.
- Na początku roku dzwoniłam i pisałam maile do wielu polskich portali, bibliotek, księgarń i ośrodków kulturalnych na terenie Wielkiej Brytanii, proponując współpracę z zakresu pisania artykułów, spotkań autorskich lub innej działalności około kulturalnej. Szukałam swojej drogi i swoich czytelników. Otrzymałam kilka odpowiedzi o braku zainteresowania, co w zupełności rozumiem. Dwie instytucje wyraziły chęć, ale na chęci się skończyło, bo za tym nie poszło absolutnie nic – żadnego odzewu w postaci odpisania na maila czy choćby oddzwonienia po wielu próbach ustalenia szczegółów z mojej strony. Po jednym nieudanym spotkaniu autorskim w Londynie, jednym wywiadzie z nagraniem, do którego dziennikarz podszedł w ten sposób, że nawet nie wiedział z kim się spotyka, i drugim wywiadzie w gazecie, który zanim się ukazał, już był nieaktualny, doszłam do wniosku, że szkoda czasu i wysiłku na ludzi, z którymi mi nie po drodze. Postanowiłam, że skupię się tylko na tych miejscach i ludziach, którzy widzą we mnie to, co mogę zaoferować.
- Tym miejscem okazał się Liverpool. Zostałam felietonistką portalu Polskie Merseyside. Spotkałam się z wielkim odzewem w tamtejszym Klubie Książki, a założycielka polskiej biblioteki zorganizowała wspaniałe spotkanie autorskie. Na mojej drodze stanęło dwoje ludzi, z którymi wymiana myśli, rozmowy i praca sprawiają satysfakcję, przynoszą wymierne efekty, dają radość i spełnienie. Po wielu nieudanych próbach i rozczarowaniach mam to, czego szukałam.
- W roku 2022 wydałam w swoim zarejestrowanym wydawnictwie moją debiutancką książkę pt. „Gastronautka”. Jej opracowanie było tak wyczerpujące i trudne, że czułam się po zakończeniu prac tak, jakbym napisała ją od nowa. Tym samym dołączyłam drugą pozycję do jednowyrazowych tytułów w białych okładkach. Doprowadzenie drugiego dużego projektu do końca dało mi niesamowitą satysfakcję i podniosło poczucie własnej wartości.
https://rozawigeland.com/product-category/ksiazki/ - Do każdej książki tworzę kolekcję przedmiotów z graficznym motywem z okładki. I o ile przy rzeczach do książki pt. „Mentalistka” pracowały dwie polskie artystki-rękodzielniczki, to wszystko do „Gastronautki” wykonałam własnoręcznie (oprócz kubków, które po prostu zamówiłam). Do każdego wysyłanego egzemplarza książki dołączam gratis zakładkę wykonaną metodą scrapbookingu. Stworzyłam trzy kolaże, zaprojektowałam i wykonałam dwie karty na życzenia i uszyłam fartuszek. Tym samym premierze książki towarzyszyło wiele przedmiotów artystyczno-rękodzielniczych. Oferta mojego sklepu on-line powiększyła się o kilka nowych produktów i książkę mojego autorstwa.
https://rozawigeland.com/sklep/
6. Scrapbooking to nowa dziedzina, którą poznałam w tym roku i w której zaczęłam tworzyć. Karty na życzenia i zakładki to, obok kolaży, asamblaży, pisania książek i wydawnictwa, całkiem nowy obszar, który oprócz radości z tworzenia przyniósł mi również sukces finansowy. Absolutnym zaskoczeniem była ilość sprzedanych oprawionych w małe ramki kolaży i kart oraz spływających kolejnych zamówień od angielskich klientów i znajomych.https://rozawigeland.com/product-category/art/scrapbooking/7. Po pandemii powrót do miejsc zakupowych i z usługami dbania o swoją powierzchowność okazał się trudniejszy niż myślałam. Właśnie się zastanawiam, dlaczego tak ciężko o salony beauty i ludzi w nich pracujących, w których przestrzegano by zasad higieny, respektowano by moje potrzeby i szanowano by mój czas. Pielęgnację włosów mam ogarniętą, gabinety medyczno-kosmetyczne też, ale z kolejną manikiurzystką nie polubiłyśmy się. Szukam więc dalej. Zmieniły się też zwyczaje zakupowe, bo wiele stacjonarnych sklepów zostało zlikwidowanych, a w tych, które są notorycznie nie ma „moich” produktów na półkach. Zamawiam je więc internetowo, bo inaczej po prostu się nie da. Ma to swoją dobrą stronę, bo spędzam mniej czasu na zakupach, ale ma też złą – im mniej kupuję w sklepach, tym więcej ich zlikwidują i ludzie stracą pracę.
8. Od nowa musiałam znaleźć miłe i ciekawe lokale gastronomiczne i mam takie w swojej miejscowości cztery: kawiarnię prowadzoną przez Włochów z lodami i naprawdę dobrą kawą, bardzo miłą kawiarnię na odpoczynek po miejskich włóczęgach i nadmorskich spacerach oraz dwa miejsca z bardzo dobrym jedzeniem.
9. Dopiero w tym roku, po zniesieniu wszystkich ograniczeń, zdecydowałam się zaplanować i zrealizować odpoczynek poza miejscem zamieszkania i inne wycieczki:
– wiosenny i jesienny wypad do Londynu,
– zwiedzanie i koncert w Nottingham,
– urlop w Szkocji,
– urlop w Irlandii,
– prowadzenie spotkania autorskiego w Manchesterze,
– zwiedzanie Liverpoolu i moje spotkanie autorskie w Klubie Książki,
– wycieczki do York i Whitby.
Trudno było mi przełamać irracjonalny lęk przed podróżą samolotem do Irlandii. Po prostu odwykłam od procedur i lotnisk i nastraszona wiadomościami w mediach oraz opowieściami znajomych o trudnościach w podróżowaniu, testach, szczepionkach i kwarantannach obawiałam się, że coś pójdzie nie tak jak trzeba podczas kontroli. Na szczęście ten okres chyba mam za sobą.
Londyn
Notthingam
Szkocja
Irlandia
Manchester
Liverpool
York
Whitby
- Przeczytałam wiele książek. Niestety, nie wiem ile, bo nie liczyłam. Kilka z nich okazało się bardzo dobrych, kilka było przeciętnych. Ale były wśród nich i takie, które kupiłam, by wesprzeć autorów i autorki i bardzo chciałam, by okazały się przynajmniej przyzwoite. Niestety, bardzo się zawiodłam. Przyrzekłam więc sobie, by więcej nie tracić czasu na te nazwiska i wróciłam do swojej maksymy, aby nie poświęcać uwagi na rzeczy nieistotne. Co ciekawe, przełożyło się to także na mój biznes i robię tylko to, co przynosi mi radość, satysfakcję lub pieniądze oraz, w dłuższej perspektywie, prowadzi mnie do celu.
- Jedna rzecz nie została zrealizowana, a mianowicie książka „Mentalistka” nie została przetłumaczona na język angielski. Tłumaczka, pomimo podjęcia się zadania, nie wykonała swojej pracy. Szukałam, co prawda, innych tłumaczy, ale okazali się dla mnie nieosiągalni finansowo, a po drodze straciłam zapał do tego projektu. W trakcie tego roku odkryłam, że moje prace artystyczne i rękodzieło jest bardzo chętnie kupowane w środowisku angielskim, a prace wizualne nie potrzebują tłumacza. Wolę więc przekierować energię i czas w ten obszar. (kolekcja do „Mentalistki”)
https://rozawigeland.com/sklep/ - Zdrowie w dalszym ciągu znakomite. Na nic poważnie nie zachorowałam, na nic się nie leczyłam. Z migrenami, klimakterium i bólem kręgosłupa daję radę żyć, funkcjonować i realizować plany. Badania profilaktyczne nic nie wykazały. Na ciągle powracające doły psychiczne mam wypracowane sposoby i nie pozwolę, by dopadła mnie depresja. Postanowiłam tylko zmienić okulary, wprowadzić nowe ćwiczenia na kręgosłup i dalej utrzymywać się w świetnej kondycji fizycznej i psychicznej poprzez zażywanie tego, co mi służy i eliminację tego, co mi nie sprzyja, włączając w to oczywiście bezpardonową eliminację ludzi, z którymi mi nie po drodze.
- Spotkałam kilka osób, z którymi zacieśniłam więzi prywatne lub współpracę, a czasami jedno i drugie. Zawiodłam się na współpracy z kilkoma, czyli rachunek wyrównany.
- Przez rozwijanie swoich pasji zaniedbałam trochę dom. Nie poświęcałam mu tyle czasu, ile potrzebował. Rośliny potrzebują przesadzenia, ściany odmalowania i nowych dekoracji, kilka mebli odświeżenia lub wymiany. Sprzątanie na bieżąco i naprawa popsutych sprzętów to za mało. Rzadko gotowałam, rodzinnego biesiadowania też nie było za wiele. Stanowczo za mało gości.
- Praca zawodowa poza domem bez zmian – nudno i stabilnie. Uchodźcy nadal mieszkają w hotelu i przychodzą do restauracji na posiłki.
Podsumowując, gdybym miała określić w kilku słowach, jaki był 2022 rok, powiedziałabym, że był pracowity i intensywny, popchnął mnie do działania i rozwinął moje umiejętności.
Wniosek na 2023? Jeszcze mniej czasu poświęcać na rzeczy nieistotne, skupić się na pracy, ludziach i miejscach, które są ważne. Wiem, to banał, ale jakże trudny w realizacji.
Agnieszka Bednarska
Ide w Twoje ślady, również mam zamiar zająć się tym, co ważne a resztę ignorować.
Roza Wigeland
Robić to co ważne – to jak najbardziej słuszna idea i będę Cię w tym wspierać. Niestety, ma swoją ciemną stronę, o której rzadko ktoś mówi, a mianowicie trzeba stawiać granice, poza którą nie przedostaną się ważne sprawy, ale innych ludzi. I tutaj następuje zderzenie interesów. Najbardziej niezadowoleni są ci, którzy na braku naszych granic najwięcej korzystali.