• 0 Items - £0.00
    • Brak produktów w koszyku

Blog

W Polsce targi książki organizowane są już niemal co miesiąc i kiedy pojawiła się w mediach wiadomość o I Ogólnopolskich Targach Książek Wydawców Niezależnych w Rudzie Śląskiej, przemknęła mi przez głowę myśl, że może warto by było na takie wydarzenie się wybrać. Niezależność mam podwójną, bo nie dosyć, że sama swoje książki wydaję, to jeszcze wydaję je poza Polską, więc może to coś dla mnie. Ale po chwili przyszła refleksja. Może i warto, ale czy na pewno?

Książkowe eventy przywracają nadzieję, że z czytelnictwem nie jest najgorzej. Chodząc, a właściwie przeciskając się w tłumie miłośników literatury wszelakiej i stojąc w kolejkach, by ten czy ów autor i autorka w swoich książkach złożyli swój podpis, widzi się na własne oczy, że czytających książki są dziesiątki tysięcy. Niemniej, raport czytelniczy Biblioteki Narodowej publikowany co roku nie pozostawia złudzeń. Jesteśmy narodem czytającym książki w stopniu znikomym. Nigdzie nie natrafiłam jednak na informacje, jaka jest stosowana metodologia i dobór grupy badawczej, co nie pozwala mi wysnuć opinii na ten temat. Być może te tysiące osób wychodzących z targów z książkami to moja bańka, w której żyję. Otaczając się osobami czytającymi, przypuszczalnie popełniam jeden z błędów poznawczych, a mianowicie tzw. błąd perspektywy. Ale z drugiej strony, ileś tysięcy wydawnictw z czegoś jednak utrzymuje swoje struktury – myślałam, dopóki osoba z branży około pisarskiej i wydawniczej nie rozszerzyła moich horyzontów, uświadamiając mnie, że wydawnictwa nie utrzymują się z wydawania książek. No cóż, rozgrzeszam się, podążając za słowami greckiego historyka Tukidydesa, który w Wojnie peloponeskiej stwierdził, że „jest zwyczajem człowieka pokładać beztroską wiarę w to, czego pragnie i odpychać od siebie myśli o tym, co mu się nie podoba”.

Bardzo miło jest pobyć przez kilka dni w gronie ludzi, którzy rozumieją, o czym mówię. Pogrzać się w ciepełku uwielbienia czytelników i czytelniczek. Satysfakcję sprawiają miłe słowa zachwytu, chociaż hałas i tłumy rozmowom nie sprzyjają. Pisarze to zwykle osoby introwertyczne i small talki z uśmiechem na ustach nie są ich mocną stroną. Lecz co by o tych spotkaniach i rozmowach nie sądzili, kończą dzień z miło połechtanym twórczym ego. Radość sprawia obserwowanie wschodzących pisarskich gwiazd, bo daje nadzieję, że i mnie może się uda dołączyć do panteonu ludzi utrzymujących się z pisania, aczkolwiek już wiem, że jest ich na świecie tyle, ile tęczowych jednorożców brykających na niebie. Szalenie interesujące są dyskusje oraz polecanie sobie nawzajem świetnych książek wspaniale piszących autorów i autorek, o których słychać mało albo wcale. Zrobić zdjęcia i wstawić na media społecznościowe dla upamiętnienia, że nie samym chlebem człowiek żyje. Do spełnienia i zadowolenia z życia potrzebuje także igrzysk.

Im dłużej żyję i obserwuję świat, tym mniej mam ochotę na kolejne zrywy i imprezy. Nie wiem, czy to realizm, doświadczenie czy zmęczenie ciała. Ale za złudzenia podziękuję, wolę realne cyfry za książki na koncie w sklepie on-line. To jest prawdziwe i realne wsparcie dla autorki książki. Co nie znaczy, że kiedyś znów się na targach nie pojawię. Może jako autorka, może jako wydawczyni. Bo każdy potrzebuje nadziei, że jego praca ma sens i jest komuś potrzebna. Choćby tej garstce czytelników, którzy po książki sięgają.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *