• 0 Items - £0.00
    • Brak produktów w koszyku

Blog

Szukając cichego kącika do chwili wytchnienia od ludzi na targach artystycznych w hotelu, który ma w swojej nazwie słowo royal, weszłam do prawie pustej kawiarni i zamówiłam cappuccino z syropem waniliowym. Usiadłam na wielkiej skórzanej kanapie tuż obok czarnego fortepianu i zagłębiłam się w messengerowej konwersacji telefonicznej, bo aparat od kilku godzin pokazywał kilka wiadomości, na które należało zareagować. Pani z obsługi przyniosła mi kawę, postawiła na stoliku i poinformowała, skąd mogę sobie wziąć cukier. Słodziki i inne akcesoria stały na barze. Biorąc pod uwagę mnogość dodatków i ludzkich preferencji nie dziwię się, że obsługa zamiast dopytywać o rodzaj mleka czy cukru, woli postawić wszystko i wybierajcie sobie! Zdziwiło mnie coś innego: kelnerka postawiła przede mną na stoliku filiżankę bez spodka.

Wielka elegancja – mam na myśli arystokratyczne salony, w okolicznościach świata, w których żyjemy, jest jakby w zaniku. Zatarcie pomiędzy ubiorem na różne okazje też już się dokonało. Pomiędzy strojem do pracy, do teatru czy do klubu wieczorową porą prawie nie ma różnicy. Fasony te same, może tylko rodzaj tkaniny inny. Czy ktoś pamięta jeszcze porady Edwarda Pietkiewicza o dobrych manierach czy książkę Ireny Gumowskiej o dobrym zachowaniu? Wiele dawnych porad należałoby oczywiście przełożyć na współczesność, ale ogłada i pewne reguły absolutnie nie są ani staromodne, ani nie odeszły do lamusa. Na pewno należy do niej podawanie kawy w filiżance ze spodkiem.

To krótkie zdarzenie miało jeszcze inny aspekt, a mianowicie zawodowy. Jako pracownica gastronomii od kilkudziesięciu lat, w pierwszym odruchu chciałam zwrócić uwagę młodszej koleżance po fachu, że w ten sposób nie powinna podawać kawy. Zatrzymałam się jednak i tego nie zrobiłam, bo to nie ja byłam w tej „królewskiej” kawiarni ze skórzanymi kanapami, grubymi dywanami i fortepianem od wprowadzania jej w arkana pracy. Miała od tego swoich przełożonych. Uwaga z mojej strony popsułaby jej nastawienie tego dnia w pracy, a ja zyskałabym łatkę czepialskiej baby, która ma „wymagania”. Nie odezwałam się, ale moje serce miłośniczki filiżanek krwawiło, kiedy manewrowałam przy piciu szerokim i dość płaskim naczyniem, uważając, by przypadkowe krople kawy nie poplamiły ubrania. A później przyszło mi do głowy, że być może przełożonym pracownicy nie przyszło do głowy wspomnieć o tym, że filiżanka do kawy to ZAWSZE dwa elementy, słusznie zakładając, że taka informacja jest zbędna, bo oczywista.

Savoir-vivre kojarzy się często z przestarzałymi normami, które w żaden sposób nie przystają do rzeczywistości, ale pewne reguły absolutnie nie są staromodne. Rozumiem, że w naszym zabieganym współczesnym świecie najistotniejszym problemem nie jest to, jak trzymać szczypce od homara czy prawidłowo się kłaniać. Jednak powiedzenie słów powitania, gdy się gdzieś wchodzi, ubranie stosowne do okoliczności czy nierozmawianie przez telefon w środkach komunikacji publicznej powinno być normą, nie wyjątkiem. Czy hasło „maniery” to już tylko pusty slogan, a elegancja kojarzy się tylko ze smokingiem i suknią z trenem? Postęp, technologia, cały świat w zasięgu i dostępny od zaraz, ale pewne elementy naszego zachowania świadczące o kulturze i dobrych manierach są uniwersalne. Albo coś wiemy i stosujemy, albo nie. Czasem takie szczegóły jak umiejętność podania filiżanki z kawą może wyrobić o nas opinię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *