Zadbaj o siebie
Zadbaj o siebie – słyszysz.
Ale co tak naprawdę mam zrobić? – myślisz. Pomalować paznokcie? Kupić nową sukienkę? Torebkę? Upić się w sobotę z koleżankami?
A co byś zrobiła, gdybyś miała zadbać o kogoś, kto stoi obok ciebie i trzeba się nim zaopiekować tak, by poczuł się zaopiekowany?
To zależy – prawdopodobnie odpowiesz.
Powiem Ci więc, co ja bym zrobiła.
Najpierw sprawdzę, czy ten ktoś nie jest zwyczajnie głodny. I nakarmię go. Ale nie byle czym, nie gotowymi, przetworzonymi rzeczami, kupionymi na szybko w supermarkecie. Zapytam, na co ten ktoś ma ochotę i ugotuję. Może zupę, może usmażę steka albo upiekę jakieś ciasto ze zwyczajnych składników: masła, jajek, mąki. Na pewno nie podam chipsów, nie postawię butelki alkoholu na stole czy słodkich sztucznych napojów w plastikowych butelkach, nie poczęstuję papierosami.
Potem położę do czystego pachnącego świeżą pościelą łóżka. Zapytam wcześniej, czy nie chciałby wziąć długiego prysznica lub kąpieli. Pozwolę się wyspać. Tyle godzin, ile będzie chciał. W ciszy, cieple i spokoju.
Następnie znowu nakarmię i znowu pozwolę poleżeć. Żadnego muszę, trzeba, powinienem. Żadnej pracy. Aż nie nabierze sił, by móc porozmawiać. Szczerze, od serca, w zaufaniu, bez zakłamywania rzeczywistości.
Wyprowadzę na spacer, długi, do fizycznego zmęczenia. Pozwolę pobyć z własnymi myślami, przetworzyć to, co usłyszał, być może wypowiedziane po raz pierwszy na głos. By miało czas wybrzmieć i na nowo ułożyć się w głowie. Zaprowadzę w ładne miejsce, pokażę innych ludzi, inne życie, inny świat. Ten prawdziwy. Na pewno nie posadzę przed telewizorem czy komputerem, by nic nie zakłóciło spotkania ze sobą i własną rzeczywistością.
Dam czas. Ale do czasu.
W końcu zapytam. Co dalej?
Zapytam, co sprawiało kiedyś przyjemność? Co chciał robić? Kim być? Co zmienić? W jakiej dziedzinie osiągnąć sukces? Kogo kochać? Gdzie mieszkać? Z kim? Od czego zaczynać dzień?
To bardzo trudny moment. Bolesny. Mało przyjemny. Ale nie można zacząć leczyć, nie postawiwszy najpierw diagnozy, co doprowadziło to tego momentu, w którym je byle co, mało śpi, pracuje ponad siły, nie pamięta, kiedy czuł się szczęśliwy, nie rozmawia szczerze z bliskimi i jest mu w życiu źle.
A Ty? Jak się zaopiekujesz kimś, kto przyszedł, usiadł obok Ciebie i wygląda jak kupka nieszczęścia?
A teraz idź i zaopiekuj się tym kimś bardzo ważnym dla Ciebie.
Sobą.
Post bardzo przemyślany i trawiony daje do myślenia.
Dziękuję 🙂
Ponieważ nie robię postanowień noworocznych, a wyznaczam sobie cele, to jednym z tych które wpisałam sobie na listę już 22 grudnia jest zaspokojenie swoich potrzeb przed potrzebami innych. To jak w samolocie, każdy zna komunikat o masce z tlenem, że najpierw matka a potem dziecko. Kto w codziennym życiu dba najpierw o siebie, a później o resztę świata? Język angielski ma na to bardzo ładne jedno słowo selfcare. Po polsku trzeba tłumaczyć, że w egoizmie nie ma nic złego.
Język angielski ma jeszcze jedną bardzo dobrą zasadę. Słowo “ja”, jest pisane z dużej litery, a Ty, Ci, Tobie, Wam, z małej. I to bardzo dobrze od samiutkiego początku, już u dzieci uczących się pisać i czytać ustawia priorytety.